„Na kogo warto głosować w
najbliższych wyborach?” - spytało mnie ostatnio kilku Znajomych.
Nie udzielę odpowiedzi na to pytanie z
trzech przyczyn.
Po pierwsze nie ma w tej chwili w
Polsce siły politycznej, którą w 100, lub choćby 90% popieram.
Wskazanie jakiegoś konkretnego komitetu wyborczego to poręcznie
politycznego weksla, na co zupełnie nie mam chęci.
Po drugie nie czuję się w żaden
sposób predysponowany do udzielania komukolwiek tego typu rad.
Choćby dlatego, że w ostatnim czasie sam zbyt często podejmowałem
decyzje nietrafne.
Po trzecie wybory samorządowe to na
szczęście w dużej mierze ciągle wybory konkretnych osób, nie
tylko szyldów. Znam wielu porządnych ludzi kandydujących z
komitetów z którymi zupełnie się nie identyfikuję. I na odwrót
nawet na w miarę przyzwoitych listach znajdźcie sporo aparatczyków,
karierowiczów i zwykłych szuj. Nie ma reguły.
Dlatego zamiast mądrzyć się ex
cathedra napiszę wam pokrótce na kogo zagłosuję i dlaczego. W
wyborach do Rady Miasta Poznania mój głos otrzyma Artur Bednarz
natomiast w wyborach do Sejmiku Województwa Wielkopolskiego Damian
Kupka. Obaj panowie startują z dwójki z listy KWW Kukiz'15. Nie
wiem jaki mają program i nie ma to szczególnego znaczenia, gdyż
prawdopodobieństwo, że będą sprawować władzę wykonawczą jest
tak niskie, że możemy traktować je wyłącznie w kategorii
wartości statystycznej. Wiem natomiast, że są o ludzie wierni
swoim przekonaniom, a dziś już same posiadanie jakichkolwiek
przekonań stawia ich w wąskim, ścisłe elitarnym gronie. Poza tym
są elementarne uczciwi i więcej niż przeciętnie pracowici, co w
przypadku ziszczenia się scenariusza objęcia przez nich mandatów
radnych* gwarantuje, że będą dobrze reprezentować interesy swoich
wyborców, w tym moje.
W przypadku elekcji na urząd
Prezydenta Miasta Poznania będę natomiast głosował przede
wszystkim przeciw. Smuci mnie, że moje ukochane miasto z roku na rok
staje się coraz bardziej prowincjalnym grajdołem. Już poprzednia
władza doprowadziła nas na skraj równi pochyłej. Aktualna dała
natomiast wielki krok do przodu. Nie zaryzykuję stwierdzenia, że
każdy kontrkandydat byłby lepszy niż obecnie urzędujący
prezydent, jednak poprzeczka została zawieszona na tyle nisko, że
trzeba się wybitnie postarać by jej nie przeskoczyć.
Na koniec pozwolę sobie na mały apel
w sprawie frekwencji. Szanowni Państwo, jeśli w dniu wyborów nie
będziecie wiedzieć na kogo chcecie zagłosować po prostu nie
idźcie na wybory. Prawo wyborcze, jak sama nazwa wskazuje jest
prawem, nie obowiązkiem. Dlatego jeśli macie zagłosować na kogoś
dlatego, że ładnie wygląda na plakacie lub dlatego, że znacie
go/ją z telewizji, dajcie sobie spokój. Oddacie w ten sposób
decyzję osobom, które podejmą ją na podstawie jakichś
racjonalnych przesłanek. Nie ma się czego wstydzić, w końcu
przyznanie się do niewiedzy świadczy o prawdziwej mądrości.
*Dodajmy scenariusza stosunkowo mało
prawdopodobnego, niestety. To ze względu na: miejsce na liście,
poparcie dla komitetu i konstrukcję ordynacji wyborczej. Ordynacja i
system liczenia głosów to zresztą temat na osobny, poważny tekst. |