Bardzo miłosnym krokiem weszliśmy w Nowy Rok Anno Domini 2017. A to dlatego gdyż okazało się, że poznańska posłanka .Nowoczesnej Joanna Schmidt nie spędzała wcale Sylwestra na okupacji sali Sejmowej cierpiąc za miliony w obronie demokracji tylko w towarzystwie szefa partii poleciała ukradkiem na romantyczne ,,służbowe" figle do Portugalii. Gdy miłosne uniesienia na szczycie władzy .N stały się publiczną tajemnicą, okazało się że pani Schmidt od kilku miesięcy jest już po rozwodzie i może swobodnie, bez grzechu figlować z kim jej się podoba. I już.
Gorzej wyglądała sytuacja przystojnego Ryśka Petrusa. Ten wytrawny mistrz ekonomii i specjalista od historii alternatywnej, przed wyborami parlamentarnymi przepisał cały majątek na żonę, z którą miał rozdzielność majątkową. O jego „inteligencji” najlepiej świadczy fakt, że podobno już w trakcie kampanii zaczął ,,kiwać" małżonkę, co oczywiście może ją nieco zdenerwowało i nie mogło skończyć się dobrze, bowiem przepisany na żonę majątek Petru zobaczy tak jak .Nowoczesna zobaczyła państwowe subwencje.
A że najgorętsze randki .N miały miejsce właśnie w Poznaniu pomyśleliśmy sobie, by tak całkiem na wesoło (wszak wiosna już za pasem) wytypować potencjalną oblubienicę dla naszego poznańskiego pierwszego ,,Samca ALFA" czyli miłościwie nam panującego Jacka Jaśkowiaka. Wszak towarzystwo LEWACKIE wyzwolone jest całkowicie to i w tej społeczności wszystko się może zdarzyć. A pofantazjować fajna rzecz.
Pamiętacie państwo te akcje sprzed roku, gdy na płocie przed domem Jaśkowiaków ktoś flamastrem nabazgrolił, że JAŚKOWIAK ZDRAJCA. Gazeta Wyborcza rozkręciła wówczas akcję promowania zaszczutego rzekomo Jacka, który spotykać się miał z wyrazami niechęci środowisk narodowych, które nie mogły mu wybaczyć, że tak bardzo lubi imigrantów oraz lewaków i całe tęczowe bractwo. To co spotykało Jacka Jaśkowiaka miało być przejawem hejtu i mowy nienawiści, a pismacy z Wyborczej lali łzy nad tym co spotyka ich bohatera. Śmialiśmy się z tego już wówczas pisząc, że autorowi tego napisu najpewniej chodziło o to, że Jacek Jaśkowiak jest takim zwyczajnym zdrajcą i podtekst ma pewnie taki zwykły ludzki wymiar, ale któż by traktował poważnie nasze sugestie, gdy Wyborcza pisze, że to akcja polityczna przeciwko dzielnemu prezydentowi Wolnego Miasta Poznania. Minęło kilka miesięcy i okazuje się, że to może my mieliśmy rację, a „Wyborcza” po raz kolejny się wygłupiła. Nie do końca wiadomo.
Już od początku kadencji dostrzegaliśmy w Jacku Jaśkowiaku wielki potencjał romansowy. Od początku zresztą widać było, że zamierza przystosować swój gabinet owalny… ups to nie ten prezydent… swój gabinet do bardzo różnych funkcji. Dlatego kadencję zaczął od tego, że wyrzucił z gabinetu stare, zabytkowe, ale wyrobione już i trzeszczące kanapy? Dlatego kazał wyremontować łazienkę przylegającą do jego gabinetu? Dlatego tak bardzo dba o kondycję fizyczną? Komu pragnie zaimponować uczestniczeniem w pojedynkach bokserskich dla emerytów? Dlaczego na stanowiska w urzędzie nominuje młode atrakcyjne kobiety stanu wolnego? W końcu wysoki, silny, przystojny
LOVEstorant jak się patrzy z tego naszego Prezydenta jest. Wręcz odwrotnie niż jego wice Tomasz Lewandowski.
W urzędzie już od początku kadencji plotkowano, które to pannice miały być rzekomo oblubienicami Jacka Jaśkowiaka. Zatem i my dziś trochę po typujmy, poplotkujmy co by było gdyby Poznań był Miastem Miłości. Oczywiście traktujemy to jako beztroską zabawę.
Pierwszą nominantką wymienianą w tym kontekście byłaby pewnie pani Sylwia Stec, która została zastępczynią dyrektora Gabinetu Prezydenta, a trudno było znaleźć jakiekolwiek jej doświadczenia czy zasługi, które sprawiałaby, że się nadaje do tej funkcji, bezczelna przy tym była niemożebnie i pewna siebie, a ludzie gadali, że etat załatwiała sobie nawet bez rozmowy kwalifikacyjnej. Odpowiadała ona za przeprowadzenia pierwszego budżetu obywatelskiego za rządów Jaśkowiaka, który miał być sztandarową akcją nowej władzy tak bardzo otwierającej się na głos ludu. Budżet obywatelski okazał się kompletną kompromitacją i miastu grożą procesy za przegłosowane projekty, które nie mogą zostać zrealizowane.
Kolejną osobą przymierzaną do roli oblubienicy Jaśkowiaka mogła by być jego rzeczniczka prasowa Hanna Surma, która ściągnięta została na bardzo dobry etat do urzędu, lecz w mediach jej zbyt wiele nie widać. Dlatego złośliwi i nieżyczliwi pani Hannie twierdzili, że zatrudniona została do zupełnie innych zadań. Mówiąc oględnie miała dbać o to, by Jacek Jaśkowiak był rozluźniony przed występami na wizji, bo normalnie to się facet bardzo spina i wtedy źle wypada w TV. A takie „przygotowanie” i „rozluźnienie” Jacka Jaśkowiaka przed publicznymi występami to niełatwa sprawa, więc jest za co płacić dziewczynie.
Jeszcze inni w roli Aniołka Jacentego obsadzili by od początku Justynę Makowską, którą włodarz Poznania ściągnął sobie aż z Łodzi i usadził w fotelu dyrektorki Wydziału Kultury Urzędu Miejskiego. Nie udało nam się ustalić czy inny fatalny nabytek, pochodzący także z Łodzi oficer rowerowy także o nazwisku Makowski, to jakiś krewny tej ulubienicy prezydenta Poznania. Makowa Panienka podobno zawróciła Jackowi bardzo w głowie, a nasi komentatorzy wskazują, że widywana jest z nim nie tylko w urzędzie, ale także podczas prywatnych wyjazdów do Berlina w czasie urlopów. Jacek wspominał w wywiadach, że ciuchy kupuje sobie tylko w Berlinie, więc pewnie pani dyrektor włóczy się z nim po galeriach handlowych, ogląda jego jędrne ciało w przebieralniach i doradza jakie ciuszki ma sobie nabyć.
Są także złośliwcy, którzy twierdzą, że Jacek Jaśkowiak (pseudonim Król Poznania) zapłonął niezwykłym uczuciem wobec carycy poznańskich anarchistów Katarzyny Czarnoty (pseudonim Dread Quenn), która oczarowała go swoim LOKIEM na głowie oraz miłością do śniadolicych imigrantów. Jacek publicznie wyrażał swoje uczucia i deklarował, że marzy o tym by ją poprzytulać czy uściskać. Nie dajemy jednak wiary tym sugestiom, bo nie dał Czarnej Kaśce żadnego etatu w urzędzie, więc niby czym by ją zachęcił.
Etat szykowany dla Czarnoty, czyli rzecznika wszystkich wykluczonych, ze szczególnym uwzględnieniem Cyganów, podarował natomiast Jacek Jaśkowiak niejakiej Marcie Mazurek, która jest czołową poznańską feministką i prowadzi studia gender na UAM. Doktor Marta Mazurek zaimponowała podobno Jackowi tym, że używa bardzo trudnych słów, których on nie zna, a do tego ma niebanalną urodę, no i przede wszystkim tym, że nie ma żadnego męża, który mógłby dać Jackowi w dziób. Marta Mazurek niewiele robi, a nosi się po urzędzie jakby to ona była królową Poznania, stąd plotki, że może nie jest królową, ale ogromny wpływ na Króla Poznania ma.
Plotki te zostały bardzo podgrzane w ostatnich dniach, gdy organizowana była akcja… taka dziwna akcja. Polega ona na tym, że dziewczyny i kobiety stają na jakimś placu i tańczą, no może trudno to nazwać tańcem, powiedzmy poruszają się, a w tle gra muzyka. Te harce na miejskich placach są zaś organizowane w intencji, żeby w odległych częściach świata nie bito czy nie gwałcono kobiet. Dość to zawiłe i trudne do ogarnięcia, ale do rzeczy. Co roku główną tancerką była Marta Mazurek, a w tym roku, gdy harce kilkudziesięciu kobiet odbywały się na dziedzińcu Urzędu Miejskiego, w którym Marta Mazurek przecież pracuje, zabrakło jej. Złośliwi twierdzą, że była w tym czasie na urlopie, podobnie zresztą jak Jacek Jaśkowiak. Inni jednak mówią, że widzieli tego dnia doktor Mazurek na placu Kolegiackim, ale nie odważyła się pójść na dziedziniec i zatańczyć w obronie skrzywdzonych kobiet, bo na placyku podskakiwała… ślubna małżonka prezydenta Jacka Jaśkowiaka w obstawie rozbawionego wiceprezydenta Macieja Wudarskiego oraz szefa Gabinetu Dżej Dżeja DJ Andrzeja Białasa. Marta bała się pewnie, że przy prezydentowej kiepsko wypadnie i nie poszła w konkury.
Oczywiście jeśli któraś z pań poczuła się urażona to serdecznie przepraszamy, ale pewnie żadna się nie poczuła, bo dla każdej to przecież wielki komplement, że uważana jest za bliską, najbliższą współpracowniczkę Króla Poznania. A skoro Jacek Jaśkowiak jest przykładnym mężem i ojcem, to wszystkie figlarne aluzje potratuje zapewne jako niebyłe, bo nie mają sensu. Gorąco wierzymy, że żadna z atrakcyjnych kobiet pracujących w Magistracie nie ma do niego dostępu. A tak na marginesie pozdrawiamy wszystkie fajne babeczki z Placu Kolegiackiego.
Drodzy czytelnicy dziś typujcie, tylko grzecznie i ze smakiem. Zobaczymy co nam wyjdzie.
P.S. oczywiście naszego artykułu prosimy nie wiązać z wokandą w Sądzie, a w szczególności z tą z dnia 23 stycznia 2017r.
Piszcie do nas na : zlylokator@gmail.com
Informacja: Zły Lokator nie posiada poglądów politycznych.
Zły Lokator stoi na straży świętego prawa własności. Zawsze.Facebook : Zły Lokator PoznańTo nasza siła nie nasza słabość.Uczciwi urzędnicy miejscy i mieszkańcy Poznania! Stronawww.zlylokator.eu powstała właśnie dla Was! Informujcie anonimowoZłego Lokatora o patologii zżerającej nasz Poznań, o raku który toczyto miasto o łapówkach i nieprawidłowości wszelkiej maści. Dyskrecjagwarantowana. kontakt: zlylokator@gmail.com
ty wybrałeś. Ja na tego śmiecia nie głosowałem bo nie jestem aż tak p****any aby glosować na PO.
wstydź się zarazo za tego pseudo prezydenta z PO. Wstyd i hańba dla tego portalu ze publikują tego typu wpisy jak andpel.
Głosowałem na niego ale już nigdy więcej na tego oszusta nie oddam głosu. Przepraszam, on musi odejść
Prokurator z księdzem może?
Uczyli się od najlepszych czyli od Michnika a teraz dostajecie w pysk swoją własną bronią