Przynieśliśmy tu Wam ze Stasicą całą teczkę kiełbasy grillowej

Z kręgów zbliżonych do ZLewu (Zjednoczonej Lewicy) doszły nas słuchy, że władze partii kategorycznie zakazały Tomaszowi Lewandowskiemu brania udziału w kampanii wyborczej lewicy. W Warszawie postrzegany jest bowiem jako osobnik, który przynosi więcej szkody niżeli pożytku, a w polityce porusza się niemal jak słoń (no może słonik) w składzie porcelany. Dlatego właśnie, mimo że to ostatnie dni kampanii, lewica tonie i walczy o przeżycie, sondaże wskazują że może zniknąć z krajowej sceny politycznej i wszyscy powinni zabiegać o głosy elektoratu, Tomasz Lewandowski nie angażuje się w kampanię wyborczą i wyjeżdża sobie na wycieczkę do Berlina, by oglądać schronisko dla porzuconych piesków.
Tego dziwnego zachowania szefa poznańskiego ZLewu, w sytuacji, gdy każdy zdobyty głos może uratować jego partię przed polityczną anihilacją, nie można logicznie wytłumaczyć niczym innym niż karnym odsunięciem go od kampanii. Z plotek na mieście wynika, że nie była to jego suwerenna decyzją, a polecenie władz partyjnych, które uznały że jest sabotażystą albo idiotą, a nie mają czasu rozstrzygać tej kwestii, zaś jedno i drugie go kompromituje. Jest to wielki cios dla kariery politycznej Tomasza Lewandowskiego, który bardzo liczył, że Barbara Nowacka sprawi, że jego kariera wreszcie ruszy i zostanie szefem wielkopolskiego ZLewu. Jego pozycja była zresztą silna, bo Krystyna Łybacka wyemigrowała do Europarlamentu, a on miał dobre relacje z palikotowcami i ruchami miejskimi.
O tym, że jego partyjne notowania były wysokie, świadczy fakt że dzień po konwencji, nowo wybrana szefowa partii z pierwszą wizytą przyjechała właśnie do Poznania i tutaj zorganizowała pierwszą swoją konferencję prasową. Miejsce i problematykę podpowiedział jej Tomasz Lewandowski. Czerwony autobus zaparkował przed kamienicą przy ul. Stolarskiej, która była dwa lata okupowana przez lokatorów i anarchistów. Lewandowski perorował przed kamerami o dręczeniu lokatorów, o odcinaniu im mediów, o trzymaniu ich w niepewności, braku wypowiedzeń umów najmu, straszeniu, nachodzeniu i nękaniu. Barbara Nowacka wtórowała mu gorliwie, gratulowała poznańskiej lewicy zaangażowania w obronę lokatorów, a kamienicę na Stolarskiej określiła jako symbol cwaniactwa, a podobno nawet jako symbol bandytyzmu i nieuczciwości właścicieli oraz administratorów.
Już w następnym dniu do sztabu Zjednoczonej Lewicy i do Barbary Nowackiej wpłynęły pisma pokazujące prawdziwy wymiar tej sytuacji. Pisaliśmy zresztą o tym jako pierwsi na naszym blogu w poście „Barbara Nowacka kłamie” przed kilkoma dniami, więc teraz tylko krótko. Nowi właściciele administrowali kamienicą zaledwie przez kilka tygodni, potem była dwa lata zablokowana przez lokatorów oraz anarchistów i nie mogli się nawet zbliżyć do swojej własności, a co dopiero uporczywie nękać kogokolwiek. Okazało się także że główny problem dotyczył rodziny profesora Stanisława Kozłowskiego z Uniwersytetu Przyrodniczego, który wraz z żoną i córką zajmował 6 jednostek mieszkalnych, dysponując w tym czasie rodzinną willą w podpoznańskim Przeźmierowie, a w mieszkaniach na Stolarskiej prowadzony był rodzinny interes polegający na wynajmie apartamentów w miejskich, komunalnych mieszkaniach gościom targowym, który to proceder jest oczywiście niedopuszczalny prawnie. Ujawniono także, że mieszkańcy kamienicy oczekiwali po 150.000 zł za każde zwolnione mieszkanie, a także że z czynów jakie działacze lewicy publicznie zarzucali administratorowi ten został prawomocnie uniewinniony, a toczy się jedynie postępowanie o stalking, które też wyraźnie zmierza ku uniewinnieniu (na jednej z najbliższych rozpraw zaplanowane jest przesłuchanie policjanta prowadzącego sprawę, któremu świadkowie zarzucają fałszowanie ich zeznań i nakłanianie ich do fałszywego obciążania administratora).
O tym wszystkim musiał wiedzieć radny Tomasz Lewandowski, który wszak mieszka w Poznaniu, a mieszkalnictwo stanowi jego domenę (jest wszak szefem komisji mieszkalnictwa Rady Miejskiej). Utrzymuje on zresztą zażyłe kontakty z „działaczkami” lokatorskimi, które specjalizują się w publicznym piętnowaniu właścicieli kamienic, a nie robią tego bezinteresownie, przed kilkunastoma dniami na przykład na konto bankowe ich stowarzyszenia wpłynęło 125.000 zł od właściciela kamienicy u zbiegu ul. Paderewskiego i Szkolnej, który zapłacił haracz za jej odblokowanie, gdyż przez dwa lata okupowana była przez anarchistów (podobnie jak wcześniej kamienica przy ul. Stolarskiej).
Zatajenie tych informacji przez Lewandowskiego, sprawiło że kampania wyborcza Barbary Nowackiej zaczęła się od spektakularnej kompromitacji. Okazało się bowiem, że staje ona w obronie cwaniaków, wynajmujących od miasta mieszkania komunalne, których nie potrzebują dla zaspokojenia własnych potrzeb, ale po to by podnajmować je na wolnym rynku, za jeden dzień kasując od gości targowych tyle, co za cały miesiąc płacą do kasy miejskiej. Zarówno właściciel jak i administrator kamienicy zapowiedzieli wytoczenie procesów szkalującej ich Nowackiej i Lewandowskiemu, a sprostowania i listy w tej sprawie wysłali do wszystkich mediów (sprostowania pojawiły się nawet na oficjalnym profilu Zjednoczonej Lewicy, ale pewnie zaraz znikną). W takiej sytuacji trudno się dziwić sztabowi Barbary Nowackiej, że zakazał Tomaszowi Lewandowskiemu publicznych występów w kampanii wyborczej, nie wiadomo bowiem co jeszcze może mu przyjść do głowy i czym jeszcze zaszkodzi swojej partii.
Tomek jest już jednak bardziej celebrytą niż politykiem lokalnym i nie potrafi żyć, nie czytając o sobie i nie oglądając siebie w mediach. Jako że nie miał żadnych zadań kampanijnych wybrał się wraz z podopiecznymi poznańskiej opieki społecznej na wycieczkę do Berlina by zwiedzić tamtejsze schronisko dla zwierząt. Powróciwszy udzielił w tej sprawie wywiadów wszystkim lokalnym publikatorom, opowiadał, jak bardzo kocha pieski oraz kotki i że jego marzeniem jest zamieszkanie w pobliżu schroniska dla zwierząt.
Panie radny Lewandowski, nie trzeba się bać, trzeba walczyć o swoje marzenia, niech pan zrezygnuje z mieszkania w TBS-ie (może pan użyczyć je panu Tadeuszowi z Tylnego Chwaliszewa, którego losem tak bardzo się pan wzrusza występując przed kamerami), a sam (z żoną i dziećmi) niech pan wynajmie mieszkanie obok schroniska na Bukowskiej. Niewielu jest ludzi o tak pięknej duszy jak pan radny, niewielu pragnie mieszkać obok schroniska dla zwierząt i ceny mieszkań są tam naprawdę niewielkie.
I na koniec jeszcze jedna obserwacja, zapewne bez znaczenia. Były wiceprezydent Poznania Jakub Jędrzejewski, gdy w związku z aferą fakturową grunt palił mu się pod nogami, udzielił wywiadu portalowi miastopoznaj.pl. Kilka dni później nie był już wiceprezydentem Poznania. Tomasz Lewandowski o swojej miłości do bezpańskich psów także opowiada portalowi miastopoznaj.pl. Przypadek? Nie sądzę.
|