Poszukiwany Piotr Żytnicki z Gazety Wyborczej.

Od pewnego czasu Piotr Żytnicki z „Gazety Wyborczej” zajmuje się już tylko pieszymi, rowerzystami, żółwiami z zoologu, napisami na płotach oraz bójkami ulicznymi. Otrzymał zakaz pisania o swojej przyjaciółce Agnieszce Rybak-Starczak oraz o tzw. „czyścicielach kamienic”. Nie może więc już relacjonować toczącej się sprawy, jaką mecenas Agnieszka Rybak-Starczak wytoczyła administratorowi Piotrowi Śrubie. Przed kilkoma dniami odbyła się zaś kolejna rozprawa i nie możemy pozwolić by poznańska opinia publiczna, tak bardzo zainteresowana tym tematem przez redaktora Żytnickiego, nie dowiedziała się co nowego słychać w sprawie.
Przypomnijmy, że pani mecenas poczuła się obrażona wywieszonym w oknie toalety budynku w City Parku, swoim zdjęciem oraz umieszczonym pod nim komentarzem, gdzie określona została jako prominentna członkini „Poznańskiej Mafii Lokatorskiej” o pseudonimie „Kasjerka”. Na plakacie formatu A4 napisano że „mami lokatorów wizją wysokich odszkodowań”, a także iż wymusza haracze od właścicieli kamienic (stawka 50.000 zł za jedno „wyczyszczone” z lokatorów mieszkanie) oraz korzysta z bezpłatnej kryptoreklamy w „Gazecie Wyborczej”.
Pani mecenas chciała tym plakacikiem zainteresować prokuraturę, żeby sprawa toczyła się na koszt skarbu państwa, a ona występował jako osoba dręczona przez „czyściciela kamienic”. Prokuratura nie znalazła jednak żadnych przesłanek do uruchomienia procedur, pani mecenas odwołała się do sądu, który także nie znalazł powodów by za państwowe pieniądze prowadził prywatną wendettę pani adwokat. Sprawa by pewnie na tym się zakończyła, gdyby nie fakt, że wiosną tego roku pan Piotr Śruba skierował do Okręgowej Rady Adwokackiej skargę na mecenas Rybak-Starczak, która obraziła go przypisując mu w swym artykule w „Gazecie Wyborczej” czyny, których nie popełnił i z zarzutu popełnienia których został uniewinniony prawomocnymi wyrokami sądowymi. Wzbudziło to wściekłość pani mecenas, która w odwecie skierowała prywatny akt oskarżenia przeciwko panu Piotrowi Śrubie i o to właśnie toczy się sprawa sądowa.
Przed kilkoma dniami odbyła się piąta już rozprawa i proces nadal nie ruszył z miejsca. Stało się tak, gdyż po raz kolejny nie pojawił się ŻADEN ze świadków powołanych przez panią mecenas (Piotr Śruba nie powołał żadnego świadka). Szczególnie bulwersujący jest fakt, że po raz kolejny zabrakło naszego ulubionego dziennikarza Piotra Żytnickiego z „Gazety Wyborczej”, który jako pierwszy odkrył plakaciki na szybach toalety i napisał o tym obszerne teksty wraz ze zdjęciami. Sytuacja ta jest szczególnie zdumiewająca zważywszy, że to właśnie ten dziennikarz jeszcze kilka miesięcy temu pisał artykuły, w których domagał się natychmiastowego aresztowania pana Grzegorza Liberkowskiego, który nie pojawił się jako świadek na kilku rozprawach w procesie o stalking wytoczonym panu Piotrowi Śrubie. Mamy nadzieję że takie same standardy jakie narzuca innym, zastosuje także do swojej osoby, nie będzie się ukrywał przed policją, nie będzie mataczył z adresem do doręczeń, tylko grzecznie zgłosi się na komendę i poprosi by policja zaaresztowała go odpowiednio wcześniej i doprowadziła na rozprawę, żeby po raz kolejny nie „przeoczył” terminu.
Zeznanie Piotra Żytnickiego jest szczególnie istotne, bo to on „odkrył” plakaciki w toaletach City Parku. Proces dotyczy zaś tego, że pani mecenas czuje się obrażona ich treścią oraz twierdzi, że narażają ją one na utratę zaufania potrzebnego dla wykonywanego przez nią zawodu. Jeżeli ten zarzut sformułowany został na serio, to w takim przypadku na ławie oskarżonych zasiąść powinien przede wszystkim Piotr Żytnicki. On to bowiem w ogólnopolskiej gazecie upublicznił te informacje, które – gdyby nie jego artykuły ze zdjęciami – znane byłyby jedynie wąskiej grupie osób przemieszczających się na zapleczu City Parku, a tak stały się wiedzą powszechną i naraziły panią mecenas – jak sama pisze – na utratę zaufania potrzebnego do wykonywania zawodu. Być może kancelaria mecenasa Marcina Wojcieszaka opiekująca się na koszt „Gazety Wyborczej” panem Piotrem Żytnickiem zaleciła mu unikanie tych rozpraw, zwłaszcza że jest duża szansa, że sprawa zostanie zawieszona, gdyż pani mecenas Rybak-Starczak jest w stanie błogosławionym.
Piotr Żytnicki ma się rzeczywiście czego obawiać, gdyż w kolejnych swoich publikacjach ujawnił zasady działalności „kasjerki” „Poznańskiej Mafii Lokatorskiej” – mecenas Agnieszki Rybak-Starczak, opisując szczegółowo sytuację podczas której jeden z poznańskich adwokatów przekazał w kancelarii pani mecenas Rybak-Starczak, do jej rąk własnych, koperty z pieniędzmi w zamian za to by nie dręczyła jego klientów, oczerniającymi ich publikacjami w „Gazecie Wyborczej”. Znając metody działania redaktora Żytnickiego oraz jego pogoń za sensację, wykluczyć nie można że to on właśnie sprokurował plakaciki wywieszone w toalecie City Parku, by mieć newsa, bo dla newsa to on zrobi wszystko.
Aha, pan Piotr Śruba oświadczył, że gotów jest zgodzić się na ugodowe zamknięcie sprawy, pod warunkiem, że pani mecenas Agnieszka Rybak-Starczak przeprosi go publicznie z formułowane przeciwko niemu, nieprawdziwe oświadczenia. Formę przeprosin pozostawił do uzgodnienia pomiędzy pełnomocnikami procesowymi stron.
Uczciwi urzędnicy miejscy i mieszkańcy Poznania! Strona www.zlylokator.eu powstała właśnie dla Was! Informujcie anonimowo Złego Lokatora o patologii zżerającej nasz Poznań, o raku który toczy to miasto o łapówkach i nieprawidłowości wszelkiej maści. Dyskrecja gwarantowana. kontakt: zlylokator@gmail.com
|