Od miesięcy wszyscy politycy od lewicy do prawicy opowiadali w mediach jak to bardzo zasłużyli się dobru społecznemu, jak dzielnie walczyli z czyścicielami kamienic oraz chronili prawa lokatorskie aż wespół w zespół uchwalili poprawki do ustawy Prawo Budowlane, które weszły w życie z dniem 7 stycznia 2016 roku, najważniejszy zmieniony przepis art. 66 ust. 1a wymyślony przez poznańskiego inspektora nadzoru budowlanego Pawła Łukaszewskiego, a lobbowany przez poznańskiego posła PIS Tadeusza Dziubę brzmi:
W przypadku stwierdzenia nieuzasadnionych względami technicznymi lub użytkowymi ingerencji lub naruszenia wymagań dotyczących obiektu budowlanego, których charakter uniemożliwia lub znacznie utrudnia użytkowanie go do celów mieszkalnych, organ nadzoru budowlanego nakazuje, w drodze decyzji, usunięcie skutków ingerencji lub naruszeń lub przywrócenie stanu poprzedniego. Decyzja podlega natychmiastowemu wykonaniu i może być ogłoszona ustnie.
Przypomnijmy, że pretekstem do uchwalenia tych przepisów była nagonka medialna zorganizowana przez Gazetę Wyborczą wokół właścicieli i administratorów kamienicy przy ul. Stolarskiej w Poznaniu, gdzie „lokatorzy” nie płacili czynszów, ale także rachunków za wodę, gaz, czy śmieci, a operatorzy mediów (np. Aquanet czy Gazownia) nie byli skłonni do dostarczania mediów, za które nikt im nie płaci i odłączyli budynek. Lokatorzy mieszkań oczywiście mogli sami podpisać umowy o dostawy wody, prądu czy gazu, ale wtedy musieliby płacić rachunki a tego bardzo nie chcieli, więc woleli organizować pikiety, pikniki i wywiady w Wyborczej, która wzruszała się losem ludzi, którzy zmuszeni są mieszkać bez wody,
Na biednych na Stolarskiej wcale nie trafiło (Stanisław Kozłowski – profesor UP, Robert Lisik – właściciel firmy transportowej TRANS BALOT, Krzysztof Chojnacki – właściciel fabryki witraży IRYS, Justyna Lisik-Kozłowska – właścicielka firmy hotelarskiej APARTAMENT) i wszyscy bardzo chcieli im „pomagać” bo widzieli w tym dla siebie ogromne korzyści. Działaczki lokatorskie i Agnieszka Rybak-Starczak chciały przejąć rynek ściągania haraczy (zwanych dla niepoznaki odszkodowaniami) od właścicieli kamienic za „czyszczenie” ich mieszkań z lokatorów. Anarchiści i Katarzyna Czarnota chcieli wypromować się jako najlepsza ekipa do organizowania eventów w mieście; żurnalista Piotr Żytnicki z Wyborczej chciał zostać niezłomnym reporterem, napisać książkę i awansować do Warszawy, „lokatorzy” chcieli kasę za zwolnienie mieszkań (po 150.000 zł na rodzinę); a politycy chcieli pokazać jacy są wrażliwi społecznie, bo wychodziło im, że lokatorów jest więcej niż właścicieli i warto zadbać o ten elektorat.
Wszyscy promowali się przy Stolarskiej. Tomasz Lewandowski wymyślił nawet, że pod tą kamienicą rozpocznie się kampania wyborcza Barbary Nowackiej w 2015 roku, mimo że wówczas już wszyscy wiedzieli, że spór o Stolarską nie był sporem właścicieli z lokatorami, ale uczciwych przedsiębiorców, którzy za prawdziwe pieniądze kupili kamienicę, chcieli ją wyremontować i wynajmować, a cwaniakami, którzy udawali że są lokatorami, a miejskie mieszkania jakie im przyznano, komercyjnie wynajmowali za wysokie stawki gościom targowym czy studentom. Najbardziej wypromować chciał się jednak Powiatowy Inspektor Nadzoru Budowlanego Paweł Łukaszewski, zwany „Szeryfem”, który nakłonił posła Tadeusza Dziubę z PIS, by poprawić nieco ustawę i wprowadzić przepis, że jak w mieszkaniu nie ma wody, gazu czy prądu, to właściciel nie ma możliwości rozwiązania umowy z lokatorem, ale musi zadbać na własny koszty by lokator miał wodę, gaz czy prąd, a jak nie zadba to… trzy lata więzienia.
W ten sposób Sejm RP de facto znacjonalizował wszystkie wynajmowane mieszkania, bo lokator może w nich mieszkać, nie musi za nic płacić a właściciel nie tylko nie może się go pozbyć (procedury eksmisyjne trwają latami) ale jeszcze ma obowiązek dbać o to, żeby ten „lokator” miał sprawne instalacje i płacić za dostarczanie mu prądu, wody i gazu, a jakby nie płacił to do więzienia, rozwiązanie jak z czasów stalinowskich.
Sejm uchwala czasem idiotyczne przepisy, ale ich znaczenie pokazuje praktyka stosowania, czekaliśmy na to jak będzie w tej sprawie i … doczekaliśmy się. I tym razem nie zawiódł niezawodny szeryf Paweł Łukaszewski, ale po kolei. Pewna pani miała mieszkanie w Poznaniu w bloku przy osiedlu Piastowskim 108/8, a, gdy się z niego wyprowadziła postanowiła je wynająć, żeby służyło innym. Już imię lokatorki – Naomi – powinno wzbudzić niepokój właścicielki ale ona nie miała uprzedzeń i wynajęła. Lokatorka Noemi zamieszkała ze swoim partnerem, ale czynszu ani opłat nie wnosiła, ufna w siłę swego konkubenta, który „nie pozwoli jej zrobić krzywdy”, zwłaszcza, że zrobił jej dziecko. Żeby nie obciążać swego nazwiska nie przepisała na siebie liczników i biedna właścicielka nie dość, że nie otrzymywała czynszu, to jeszcze musiał wnosić opłaty za mieszkanie do spółdzielni oraz płacić za wodę i prąd w mieszkaniu, które zajmowała Naomi z partnerem.
Zdesperowana właścicielka czym prędzej wystawiła mieszkanie na sprzedaż, bo posiadanie mieszkania z taką „lokatorką” przypłaciła utratą zdrowia, a jeszcze trochę a by zbankrutowała. Nikt z Poznania nie chciał kupić mieszkania z taką – jak to określa żurnalista Piotr Żytnicki z Gazety Wyborczej – „wkładką mięsną”, bo po gehennie jaką przeszli właściciele Stolarskiej czy właściciel kamienicy przy Paderewskiego, nikt nie chciał sobie fundować podobnych doznań oraz słonych kosztów „wyczyszczenia” mieszkania przez kancelarię Agnieszki Rybak-Starczak oraz jej czarnych krasnoludków, ups… anarchistów.
Mieszkanie kupił pan Mariusz, rolnik z Krasnego Stawu, bo sobie wymyślił, że kiedyś dzieci wyśle na studia do Poznania, to będą miały gdzie mieszkać. Normalnemu człowiekowi w głowie się nie mieściło, że ktoś może zajmować mieszkanie, nie płacić za nie, a jeszcze żądać by właściciel fundował mu prąd, gaz, wodę i utrzymanie. Poprzednia właścicielka jak tylko podpisała akt notarialny, natychmiast pobiegła do energetyki by rozwiązać umowę o dostawy prądu, bo nie chciała już dłużej być przymusowym sponsorem Naomi. Panowie z energetyki przyszli, Naomi ich wpuściła, zdjęli licznik i sobie poszli.
Pan Mariusz umówił się natomiast na spotkanie z lokatorką w celu zawarcia nowej umowy najmu, bo póki co nie potrzebował mieszkania i mogła sobie dalej swobodnie mieszkać. Gdy przybył na miejsce okazało się, że zastawiona na niego została pułapka, a w jego mieszkaniu przebywa nie tylko Naomi z konkubentem, ale także cała bojówka anarchistyczna. Dzielni anarchiści wyrzucili człowieka z mieszkania, przeciągnęli przez klatkę schodową, pobili, a swoje dokonania – tak jak to mają w zwyczaju islamscy terroryści – filmowali i umieścili w internecie, szczycąc się tym, że obronili biedną Naomi i usunęli złego właściciela, który został przykładowo ukarany…
… ale nie doszło do podpisania umowy najmu, a w związku z tym Naomi nie miała statusu najemczyni, Enea traktowała ją jak dziką, bezprawną lokatorkę (słusznie) i nie mogła podpisać umowy na dostawy prądu. Pomysłowi doradcy z Wielkopolskiego Stowarzyszenia Lokatorów uruchomili więc swego przyjaciela, szeryfa Pawła Łukaszewskiego, powiatowego inspektora nadzoru budowlnego dla miasta Poznania, żeby pokazał jak należy stosować prawo, które sam wymyślił. Inspektor nie zawiódł pokładanych w nim oczekiwań już w dniu 16 marca 2016 roku przeprowadził kontrolę, a protokół z tej kontroli (nr 13528/2016) wskazuje, że instalacja w mieszkaniu zajmowanym przez Naomi jest w bardzo dobrym stanie i może funkcjonować, a brakuje tylko licznika.
Długo się zastanawiał inspektor Łukaszewski jak ma sformułować decyzję. My też bardzo byliśmy ciekawi jak sobie poradzi z tą sytuacją, więc o nim nie pisaliśmy na naszym blogu, żeby się chłop aż tak bardzo nie stresował. Minęło pół roku i w końcu 14 września 2016 roku wydana została decyzja nr 546/2016, w której dzielny inspektor nakazuje właścicielowi mieszkania (temu pobitemu na klatce schodowej rolnikowi), żeby natychmiast pędził do energetyki, podpisał umowę na dostawy prądu do mieszkania i zadbał o to, żeby jak najszybciej powieszono licznik, żeby Naomi miała prąd, bo jej się w tym mieszkaniu za darmo bardzo dobrze mieszka i nie chce go zmieniać, a jak nie… to trzy lata w pierdlu dla właściciela.
Chłop się zastanawia co uczynić w takiej sytuacji, bo po mordzie od anarchistów już dostał, rachunki do spółdzielni za Noemi płacić musi, a teraz jeszcze inspektor Paweł Łukaszewski grozi mu więzieniem, jak nie będzie jej fundował prądu. I jak on ma potem swojej żonie wytłumaczyć, że ta Naomi to nie jest żadna jego wywłoka i nie zrobił jej dziecka na boku, tylko prawo takie idiotyczne mamy, że ma za nią płacić i płacić i płacić. Jak facet płaci alimenty, to przynajmniej przyjemność jakąś miał wcześniej, a tutaj nic, tylko wydatki.
Jeżeli kogoś uraził powyższy komentarz, to przepraszamy, ale już od kilku lat piszemy o paranoi do jakiej doprowadzili „obrońcy lokatorów”. Wielu ludzi kupujących mieszkania z myślą o swoich dzieciach, mogłoby je wynajmować, ale po doświadczeniach pana Mariusza z Krasnego Stawu, nikt przy zdrowych zmysłach nie zafunduje sobie takiej „przyjemności”. Kolejne mieszkania będą więc stały puste, a te wynajmowane będą uzyskiwały coraz wyższe ceny czynszu, tak właśnie „obrończynie lokatorów”, inspektor Łukaszewski i polscy parlamentarzyści „pomagają” lokatorom. Wszystkie ich działania robią prawdziwym lokatorom i normalnym właścicielom ogromną krzywdę, ale za to jaki lans dla Anastazji Molgi, Katarzyny Czarnoty, Agnieszki Rybak-Starczak czy Tomasza Lewandowskiego – niezłomnych obrońców lokatorów.
I jeszcze jedno pytanie na koniec. Staliśmy parę razy pod blokiem przy Osiedlu Piastowskim, w którym mieszka Naomi i spółka i wieczorem światło się paliło i nie było to światło świec. Skąd się bierze prąd w mieszkaniu pani Naomi, skoro nie ma w nim licznika. To powinny wyjaśnić odpowiednie służby, bo ktoś za ten prąd płaci, a skoro tym kimś nie jest właściciel, to pewnie jest to spółdzielnia mieszkaniowa, albo energetyka. Jednak pewnie nikt się tym nie zainteresuje, bo kto chciałby mieć do czynienia z bojówkami anarchistycznymi.
Informacja: Zły Lokator nie posiada poglądów politycznych.Zły Lokator stoi na straży świętego prawa własności. Zawsze.To nasza siła nie nasza słabość.Uczciwi urzędnicy miejscy i mieszkańcy Poznania! Stronawww.zlylokator.eu powstała właśnie dla Was! Informujcie anonimowoZłego Lokatora o patologii zżerającej nasz Poznań, o raku który toczyto miasto o łapówkach i nieprawidłowości wszelkiej maści. Dyskrecjagwarantowana. kontakt: zlylokator@gmail.com