W obliczu trwającej polsko- żydowskiej awantury wrzucamy artykuł naszego działacza nt. państwa leżącego w Palestynie.

Izrael - wzór państwa szowinistycznego
Różni prawicowi publicyści oraz
dziennikarze bardzo często nazywają państwo Izrael „przedmurzem
Cywilizacji Łacińskiej/Zachodniej” lub ostatnim bastionem broniącym nas,
czyli Europejczyków przed zalewem islamu. Niektórzy z nich jak np.
Rafał A. Ziemkiewicz głoszą, że „najbardziej podobny do polskiej
tradycji endeckiej jest nacjonalizm żydowski, zwany potocznie
syjonizmem”. Polskich narodowców, którzy nie oddają na każdym kroku
pokłonów i wyrazów uwielbienia dla Żydów nazywa „żydofobami” lub
„antysemitami”. W podobnym tonie wypowiadają się pozostali
przedstawiciele prawicy – od partii rządzącej i jej przystawek
zaczynając, na kolejnych tworach JKM-a kończąc.
Czy w rzeczywistości jednak Żydzi i
państwo Izrael są nie tylko obrońcami, ale zwykłymi członkami
Cywilizacji Łacińskiej? Jeśli będziemy to rozważać na bazie prac Feliksa
Konecznego, dla którego ważnym wyznacznikiem wspomnianej cywilizacji
były personalizm, historyzm, oparcie o grecką filozofię, prawo rzymskie
czy chrześcijańską etykę to należy nie uwzględniać Izraela jako
przedstawiciela tej samej cywilizacji co Polska, Włochy czy Hiszpania.
Oczywiście rozmaici publicyści naginają
granicę cywilizacji łacińskiej tak bardzo, że w jej graniach poza
Izraelem znalazłoby się także kilkanaście innych państw spoza Europy.
Jeżeli jednak uznać za Cywilizację Zachodnią to, co obecnie reprezentuje
sobą Zachód Europy i USA, czyli powszechny konsumpcjonizm, pornografia,
ubóstwianie demokracji i liberalizmu, wszechobecny alkohol i narkotyki
to Izrael także nie może zostać uznany za przedstawiciela tej
cywilizacji. Wynika to, chociażby ze sposobu traktowania Palestyńczyków
czy szerzej muzułmanów przez żydowskie władze.
Argumentem obalającym obronę Europy
przed zalewem muzułmanów są fakty, że od czasu tzw. Arabskiej Wiosny, za
której wybuch w znacznym stopniu odpowiada USA oraz właśnie Izrael. Co
więcej, Tel-Awiw sam finansuje część organizacji terrorystycznych lub
tzw. radykalnych co ma na celu destabilizacje państw arabskich,
nieprzychylnie nastawionych do żydów. Obce nie jest mu też atakowanie
państw rzeczywiście walczących z terrorystami, jak miało to miejsce
wiosną ubiegłego roku, gdy izraelskie lotnictwo bombardowało syryjskie
magazyny z bronią pozostające „w rękach” rządu Al-Asada.
Ilekroć pojawia się temat niepodległego
państwa palestyńskiego, Tel-Awiw gorączkowo wymachuje pięścią wznosząc
okrzyki o antysemityzmie czy „atakach politycznych na Izrael” osób
zgadzających się z prawem Palestyńczyków do samostanowienia.
Antysemityzm i historyczne krzywdy, jakie Żydzi otrzymali od III Rzeszy
są z resztą stałym argumentem, kończącym jakiekolwiek dyskusje i
pertraktacje z Izraelczykami. Nieważne czy debatuje się o reprywatyzacji
kamienic w Polsce, które Żydzi próbują wyłudzić metodą „bo przed wojną
to należało to mojego dziadka, ale źli naziści zgubili dokumenty na to
wskazujące” czy właśnie kwestii palestyńskiej argument o holokauście i
antysemityzmie niestety w wielu przypadkach kończy jakiekolwiek
dyskusje. Oczywiście zdarzają się od tej reguły wyjątki jak chociażby w
2015 roku w Kaliszu, jednak jest to zasługa wyłącznie społeczników,
którzy gotowi są poświęcić wiele godzin swojego czasu, jak i nerwów, aby
sprawiedliwości stało się zadość.
Wracając jednak do relacji
izraelsko-palestyńskich – już na początku tego wątku warto ustalić, kto
jest tu ofiarą, a kto katem. Otóż zdecydowanie katem jest tu Izrael, a
ofiarą Palestyńczycy. Owszem ofiara potrafi się zrewanżować, jak robi to
chociażby Hamas, jednak warto mieć na uwadze, że zwykle są to akcje
odwetowe lub intifady, czyli zbrojne powstania przeciwko okupantom.
Sytuację tę można moim zdaniem porównać do sytuacji XIX wiecznych
Polaków w zaborze rosyjskim. Polacy wywoływali powstania
niepodległościowe wymierzone w zaborcę i tak samo robią od
kilkudziesięciu już lat Palestyńczycy.
Często władze odcinają dopływ bieżącej
wody palestyńskim osiedlom, zmuszając zamieszkujących je ludzi do
zbierania deszczówki, a wydawać by się mogło, że w XXI wieku coś takiego
jest nie do pomyślenia w „cywilizowanym państwie”. Co więcej, żydowski
zaborca cały czas narusza postanowienia międzynarodowe i buduje nowe
osiedla „nür für Jude” (pol.
Tylko dla Żydów), na ternach, które zamieszkiwać mieli muzułmanie. Na
tym samym obszarze, czyli Zachodnim Brzegu Jordanu wzorem nazistowskich
Niemiec powstały autobusy „nür für Jude” z
których zgodnie z nazwą korzystać nie mogą muzułmanie, chrześcijanie i
inne osoby niebędące Żydami. Już w latach 70. ubiegłego stulecia
żydowskie władze potrafiły podzielić murami, zasiekami i stanowiskami
wojska miasta na dwie części. W jednej żyli w luksusie Żydzi, w drugiej w
nędzy Arabowie. Analogia do żydowskich gett w III Rzeszy jest
oczywista. Tel-Awiw postanowił zresztą pomysł ten rozbudować i zbudował
mur dzielący państwo na 2 części: palestyńską i żydowską. Sami
mieszkańcy części palestyńskiej nazywają ją „getto”. Mając w pamięci
jak często Żydzi atakują innych zarzucając im nazizm i chęć wprowadzania
hitlerowskich rozwiązań jest to komiczne. Jeszcze bardziej groteskowa
pozostaje argumentacja polskiej prawicy twierdzącej, że:
„Świat nie rozumie, że Hamas to nie
żadni Palestyńczycy, tylko fanatycy, mający dobro tego narodu, nawet
jeśli się z niego wywodzą, równie głęboko, jak głęboko Lenin miał dobro
Rosji czy Stalin Gruzji. Świat nie widzi, że ci fanatycy wzięli cywilną
ludność za zakładników i celowo skupiają na niej ogień żydowskich
żołnierzy. Świat widzi tylko zabite i poranione dzieci, świeże groby, i
pławi się w budzonych tym widokiem emocjach”.
Powszechne jest także profilowanie
rasowe oraz wiążąca się z tym dyskryminacja rasy gorszej, Arabów. Co
należy rozumieć przez wspomniane terminy? Chociażby dyskryminację innych
języków niż hebrajski. Wynika z tego brak publikacji w językach
arabskich i brak możliwości korzystania z wielu usług przez osoby
niemówiące po hebrajsku, chociaż arabski teoretycznie także jest
językiem urzędowym. Znacznie większe sumy z budżetu państwa przekazywane
są miastom żydowskim niż arabskim. Wynika z tego m.in. problem z
infrastrukturą miast palestyńskich włącznie z brakiem w nich szpitali.
Dyskryminacja ma miejsce także przy zakupie lub wynajmie mieszkań, gdyż
często ogłoszenia dotyczą tylko i wyłącznie Żydów. Kolejnym problemem
wiążącym się z finansowaniem jest edukacja. Wobec mniejszych funduszy na
szkoły palestyńskie wiele tamtejszych dzieci nie uczęszcza do szkół i
przedszkoli o studiach wyższych nawet nie wspominając.
Warunkiem zdobycia zatrudnienia w wielu
zawodach lub skorzystania z części teoretycznie ogólnodostępnych jest
odbycie zasadniczej służby wojskowej. Teoretycznie nie kryje się za tym
nic kontrowersyjnego. W praktyce jednak Izrael jako kraj wysoce
zmilitaryzowany preferuje obowiązkową służbę wojskową dla Żydów i
ochotniczą dla nie-Żydów. Jak łatwo się domyślić mało kto spośród
Palestyńczyków decyduje się służyć w armii swojego okupanta. Jak widać
jednym, sprytnym zapisem Tel-Awiw uniknął zarzutów o rasizm i
dyskryminację ze względu na narodowość… Izrael zgrabnie ulepsza
rozwiązania nie tylko nazistowskich Niemiec, ale też apartheidu w RPA z
tym że sam nie jest z tego powodu oskarżany o rasizm, dyskryminację lub
nietolerancję.
Na zakończenie kilka słów jeszcze w
kwestii stosunków izraelsko-arabskich w kontekście międzynarodowym.
Żydowskie Państwo pozostaje cierniem w oku świata muzułmańskiego. Nie
może z resztą być inaczej skoro państwo to zostało sztucznie utworzone, a
właściwie utworzenie go zostało narzucone przez Zachód. Dodając do tego
politykę wewnętrzną Tel-Awiwu nie trudno dziwić się jawnie
antyizraelskim nastrojom w większości krajów arabskich i muzułmańskich –
nawet jeśli jest to postawa wyłącznie deklarowana. Oliwy do ognia
dolało deklarowanie przez Trumpa, że Jerozolima jest stolicą Izraela. W
pamięci należy mieć także syjonistyczne nastawienie i uważanie się za
lepszych od innych nacji, nie tylko od narodów arabskich, lecz również
chrześcijańskich i wszystkich innych.
Pomimo tego nie wszyscy Arabowie są w
praktyce wrogami Izraela. Przykładowo Saudowie nie mają problemów, by
łączyć antyizraelską retorykę z prowadzeniem interesów wspólnie z
Izraelem. Z kolei polityka prowadzona przez Tel- Aviv nastawiona jest na
prowadzenie własnych, imperialnych interesów. W związku z tym z jednej
strony zauważamy brak oporów przed wymianą gospodarczą z Arabią
Saudyjską z drugiej strony ma miejsce nakręcanie, przy współudziale USA,
m.in. anty-syryjskich i anty-irańskich nastrojów w narodach na całym
świecie, co wynika z zagrożenia, jakie państwa te stanowiły lub w
dalszym ciągu stanowią dla interesów Izraela i jego bezpieczeństwa. W
poczynaniach państwa żydowskiego widać więc pragmatyzm, który
niezależnie od poglądów wobec arabów decyduje o polityce zagranicznej.
https://kierunki.info.pl/2018/01/bartosz-poznanski-izrael-wzor-panstwa-szowinistycznego/
|